Przyprawy w Europie i w Polsce.
W średniowiecznej Europie handel korzeniami rozwijał się bardzo dynamicznie. Budowano nowe, bardziej nowoczesne statki przystosowane do długotrwałych podróży. W dalszym ciągu rosły ceny podbijane przez licznych pośredników. Egzotyczne przyprawy z Azji i Afryki dostępne były tylko dla warstw panujących, o czym świadczyć może popularne wówczas we Francji powiedzenie „drogi jak pieprz”. Funt szafranu kosztował wtedy tyle, co dobry rumak, a kilka gałek muszkatołowych równało się wartości trzech baranów. Surowo karano wszelkie fałszerstwa przypraw; i tak znany jest fakt skazania fałszerza pieprzu na karę w wysokości 60 kg srebra.
Staropolska kuchnia słynęła z dużej ilości tłustych mięs obficie przyprawianych. Na stole królowej Jadwigi pojawiają się: drogi importowany cukier i ryż, figi, rodzynki, migdały oraz takie typowe przyprawy, jak szafran, pieprz, gałka muszkatołowa, imbir i goździki. Przyprawy te znano również w domach magnackich i szlacheckich. Moda ta ogarnęła nawet szlachtę zaściankową i stąd wyszło powiedzenie „boso chodzę, ale z pieprzem jem”. W okresie tym w wielu krajach, również w Polsce, zakładane są ogrody przyklasztorne, do których sprowadzano coraz więcej egzotycznych warzyw i przypraw. Według Syreniusza w XVI wieku w ogrodach polskich uprawiano takie rośliny, jak: majeranek, drapacz, kolendrę, anyż, szałwię, tymianek, hyzop, miętę, estragon, koper włoski, lubczyk i bazylię.
Zdobycie przez Turków w 1453 r. Konstantynopola i zamknięcie drogi lądowej do Azji odcinają Europę od źródeł przypraw. Na szlaki morskie wyruszają wyprawy Portugalczyków i Hiszpanów. W 1498 r. Vasco da Gama dociera do Kalkuty, a następnie do wysp Moluckich, skąd przywozi: pieprz, cynamon, goździki i imbir. Trzy lata później organizuje drugą ekspedycję i wraca z 2000 ton przypraw, co wywołuje sensację w całej Europie. Po odkryciu Ameryki na rynkach Europy pojawiają się nowe przyprawy, takie jak: pieprz kajeński i papryka. W okresie tym handlem przyprawami zajmowały się głównie Portugalia i Hiszpania, jednakże już pod koniec XVI wieku Holendrzy, dzięki swym koloniom, szybko stają się jedną z największych potęg w handlu korzeniami. W XVII wieku dołączają do konkurencji Anglicy. Potężna kampania wschodnioindyjska, założona w 1600 r., przetrwała ponad 270 lat. W następnym stuleciu liczne plantacje, takich roślin jak: cynamonowiec, goździkowiec, muszkatołowiec, zakładają w swoich koloniach Francuzi. Rozpowszechnienie się upraw roślin przyprawowych również na zupełnie nowych terenach zmieniło warunki handlu przyprawami. Przestały one być symbolem zbytku i bogactwa, stały się bardziej dostępne.
W okresie II wojny światowej, kiedy Japończycy opanowali Indonezję i zamiast przypraw zaczęli uprawiać ryż i soję, w Europie i Ameryce wystąpił wyraźny niedobór przypraw egzotycznych. Przyczyniło się to do rozwoju produkcji namiastek, których smak i zapach zbliżony był do przypraw naturalnych. Nigdy jednak preparaty te nie zastąpiły naturalnych surowców roślinnych. Po II wojnie światowej bardzo szybko odbudowano zniszczone plantacje egzotycznych roślin przyprawowych, powstawały jednocześnie nowe rejony ich uprawy. Poprzez niespotykane wcześniej ożywienie stosunków handlowych oraz ruchu turystycznego do kuchni europejskiej trafiło wiele nowych przypraw, z których znaczna część pochodzi z roślin niedawno wprowadzonych do uprawy w naszym klimacie.
W Polsce bezpośrednio po wojnie skupem surowców i produkcją przypraw zajmowały się firmy prywatne, które następnie przejęte zostały przez przemysł państwowy. Od lat pięćdziesiątych wiodącą rolę w tej branży pełnią zakłady przemysłu zielarskiego „Herbapol”, które dostarczają na rynek większość pojedynczych przypraw i mieszanek przyprawowych.