Przed laty mirt pospolity (Myrtus communis) uprawiano w prawie każdym domu. Gospodynie lubiły go mieć pod ręką, aby w razie potrzeby uciąć kilka gałązek. Przystrajano nim świece i beciki niemowląt niesionych do chrztu, przypinano do ubrań dzieci przystępujących do pierwszej komunii, pleciono wianki dla panny młodej i dekorowano weselne stoły.
Dziś mirt nie jest już tak popularny jak kiedyś, ale można spotkać naprawdę dorodne egzemplarze tej rośliny.
Krzew ten rośnie dziko w rejonie Morza Śródziemnego, gdzie osiąga nawet 5 m wysokości. Dzięki zawartości lotnego olejku jego liście po roztarciu wydzielają przyjemny zapach. W mieszkaniach najlepiej się czuje w miejscach jasnych, ale nie bezpośrednio nasłonecznionych, w podłożu składającym się z piasku, torfu i ziemi kompostowej. Wymaga obfitego podlewania i nawożenia. Latem można go wystawić na balkon lub do ogrodu. Zimę powinien spędzić w chłodnym pomieszczeniu (ok. 10°C), aby przeszedł okres spoczynku. Jeśli nie mamy takiej możliwości, przetrzymajmy go w mieszkaniu, musimy się jednak liczyć z tym, że nie zakwitnie. Rośliny, które zimą odpoczęły, w maju i czerwcu pokrywają się kwiatami. Czasami zawiązują owoce – niebieskie lub białe jagody wielkości grochu. Dojrzewają one jesienią i nadają się do jedzenia.
Od marca do września mirt należy przycinać. Regularnie skracane pędy intensywnie się rozkrzewiają, co pozwala formować roślinę na różne sposoby. Z uciętych fragmentów pędów wierzchołkowych możemy zrobić sadzonki (długości 6-8 cm). Wystarczy wstawić je do wody, a łatwo się ukorzenią.