Sztuka strzyżenia

slonDrzewa i krzewy zamienione ręką ogrodnika w zwierzęta, postaci ludzkie lub geometryczne bryły, widywane są coraz rzadziej w ogrodach. Budzą mieszane uczucia: podziwu, zdziwienia, bądź irytacji: to takie sztuczne! A przecież topiaryzm jest też sztuką, rzec by można – odmianą rzeźby, tyle, że przedmiotem poddawanym obróbce jest żywa roślina, a proces rzeźbienia – strzyżenia trwa latami i wymaga nie tylko talentu artystycznego, ale i znajomości ogrodnictwa.

Sama nazwa pochodzi od łacińskiego słowa topiarius – ogrodnik. Można się więc domyślać, że w dawnych ogrodach, zwłaszcza renesansowych i barokowych, strzyżenie drzew i krzewów należało do podstawowych zadań ogrodnika. Były one sztuczne, ale każdy ogród jest przecież mniej lub bardziej tworem człowieka – skondensowaną pigułką cudów przyrody, które przetwarzamy, oswajamy i kształtujemy.

Moda na ogrody i parki naturalne przyszła dużo później, na początku XIX wieku, zaś sztuka artystycznego strzyżenia przeszła największy rozkwit w Europie wieku XVI. Dzisiaj jej przykłady znajdziemy najczęściej w historycznych założeniach pałacowych i parkach publicznych w krajach śródziemnomorskich, głównie w południowej Francji i Hiszpanii. Znano ją także na Dalekim Wschodzie. Pokazane na zdjęciu  (np. stado niemal rzeczywistych słoni) pochodzą z tajlandzkich pałaców i świątyń pod Bangkokiem.

W naszych warunkach klimatycznych cięciu w geometryczne kształty poddaje się najczęściej krzewy iglaste, przede wszystkim cis, który wypuszcza nowe pędy z pąków śpiących, znajdujących się poniżej miejsca cięcia. Aby uzyskać zupełnie sztuczny pokrój lub określony kształt rośliny, trzeba cięcie wykonywać systematycznie, kilka razy w okresie wegetacji. W czerwcu przycinamy pierwsze odrosty w sezonie.

Obok geometrycznych, fantastyczne kształty krzewów będą nawiązaniem do wspomnień z dzieciństwa, i na pewno dobrze przyjęte przez najmłodszych, dla których świat bajkowych stworów jest… jak najbardziej naturalny.